Tak dobrze nowego sezonu Tomasz Berkieta jeszcze nigdy nie zaczął. W 2017 roku zdobył brązowy medal halowych mistrzostw Polski młodzików, a w 2018 zamienił go na srebrny. Gdy został młodzikiem, historia się powtórzyła – najpierw trzecie, potem drugie miejsce. W przyszłym roku Tomek na pewno już się nie poprawi, bo właśnie został halowym mistrzem Polski kadetów, czyli w kategorii do lat 16.
Ranking nie skłamał, bo Tomek był rozstawiony z numerem 1. Numery przy nazwiskach jednak nie grają, a na pewno same nie zwyciężają. Największe problemy faworyt miał w ćwierćfinale, w którym zmierzył się z Gabrielem Wójcickim (nr 8). Po 3-7 w tiebreaku pierwszego seta musiał odrabiać straty. No to odrobił. W dogrywce na dystansie do 10 punktów nawet nie zapachniało niespodzianką i tak Kamil doszedł do tego samego miejsca, co w 2017 i 2019 roku.
Na straży tradycji stanął Adam Majchrzak, którego starszego brata przedstawiać nie trzeba. Tym razem Berkieta oszukał tradycję, choć niemal do ostatniego punktu jego zwycięstwo nie było przesądzone. Jedna, góra dwie piłki w drugą stronę i trzeba by było grać super tiebreaka. Tomek wolał nie brać udziału w tej loterii, więc do finału awansował w dwóch setach.
Pojedynek o tytuł mistrzowski z Jakubem Jędrzejczakiem nie był łatwy, ale też daleko mu było do zaciętości dwóch poprzednich. Zresztą w meczach o taką stawkę wynik – w tym przypadku 6:4, 6:3 – ma znaczenie drugorzędne. Znacznie dłużej warto pamiętać fakt, że w Pszczynie Tomek zdobył złoty medal także w deblu, w którym wystąpił w parze z Oskarem Grzegorzewskim.