Kacper Żuk

Wymienianie wszystkich medali mistrzostw Polski oraz tytułów w turniejach Tennis Europe, które Kacper Żuk zdobył w kategoriach młodzieżowych, zajęłoby zbyt wiele miejsca

Media sportowe pisały i mówiły o nim już wtedy, gdy Łukasz Kubot zdobywał pierwszy tytuł wielkoszlemowy, czyli ponad sześć lat temu. Nic dziwnego, bo nie każdy multimedalista mistrzostw Polski skrzatów czy młodzików zajmuje trzecie miejsce w rankingu Tennis Europe.

Równie dobrze Kacper mógł zostać piłkarzem. Chadzał na treningi w Świcie Nowy Dwór Mazowiecki, ale na szczęście korty miały większą siłę przyciągania. Zaczęło się od tego, że Kacper często oglądał tatę występującego w turniejach amatorów. Później zamienili się miejscami i pan Artur przyglądał się, jak „Żunio” piął się wyżej i wyżej.

Ta historia mogła jednak skończyć się zbyt wcześnie. W sporcie to banał, bo przez kontuzję. Z tym problemem, z pomocą lekarzy i rehabilitantów, młody tenisista sobie poradził, a pod koniec zeszłego roku stanął przed dylematem nie do pozazdroszczenia – postawić wszystko na jedną kartę i próbować przebić się z futuresów do challengerów, przez które prowadzi najkrótsza droga do turniejów ATP World Tour, czy zadbać o wykształcenie, wyjechać do USA, pograć w NCAA i dopiero później pomyśleć o karierze zawodowej.

Kacprowi pomógł przypadek, a Kacper pomógł przypadkowi. Kontuzja Kamila Majchrzaka sprawiła, że to właśnie on wszedł na kort podczas ATP Cup. Twardo postawił się Marinowi Cziliciowi (39-ATP), a dwa dni później pokonał Dennisa Novaka (108.). Można powiedzieć, że D. Novakiem już wygrywa, natomiast na zwycięstwa nad Novakiem D. trzeba jeszcze trochę poczekać.